2 września 2014

Bal u Pana Boga...


"Do zapadłej mieściny, gdzie mieszkałaś od dziecka
Pewnej wiosny z Paryża Ci przysłano ten wzór
W sukni tej powłóczystej byłaś taka nieziemska
Jak daleka księżniczka z kraju baśni i złud
W tej mieścinie półsennej wiecznie śniłaś o balu
O karetach, o salach, gdzie muzyka i blask
I jak często nocami w rozjarzonym Wersalu
Piękny książę w ramionach oszałamiał Cię walc

Ta przeludna mieścina żadnych balów nie znała
Żadnych karet, salonów, gdzie Twych stóp krążył rój
Biegły lata i zwiędła Twoja suknia wspaniała
Ten wyśniony, wymarzony, paryski ten strój
Lecz się wreszcie ziściły Twoje sny o tym niebie
Miałaś suknię na sobie, w rękach fiołki i bez
I dwaj czarni panowie, którzy przyszli po Ciebie
W wielkiej czarnej karecie powieźli Cię gdzieś

Wiały się pióropusze ślepym koniom na głowie
Dym kadzidła nad Tobą unosił się w dal
Tak wiosną (ą) w karecie rządowej
Pojechałaś do Boga, do Boga na bal"
KOREK

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

dziękuję za odwiedziny i każde słowo...