28 grudnia 2015

czy zaglądać?

"Hmm ,a tu ciągle smutkiem tchnie -

nie mam prawa go przerywać
nie wiem jakich użyć słów
czy zaglądać
lub nie bywać
nasłuchiwać
by usłyszeć
bywaj zdrów...
Przechodziłem
skoro już
zatem słowo zostawiłem.

Koniec kropka , już."
 
Życie nie chce rozpieszczać,
czas w miejscu nie chce stać i coraz szybciej gna
kiedy tu bywałam wierszy od Ciebie nie znajdowałam 
a więc czas.... czas niebycia inne dary niesie nam ;)
Zaglądaj kiedy tylko masz ochotę, ale cierpliwość jest wskazana.
Nie zawsze bowiem jest ten czas na bycie w tym konkretnym miejscu, ale póki żyję to czasami tu zajrzę i ja

29 komentarzy:

  1. Nie unikniesz dwóch stron życia,
    smutek i radość są nierozłączne.
    Oba stany mają wiele do ukrycia,
    przeplataniem tego co epigeiczne

    Smutek i radość kiełkują w nas,
    jednoczesność z jednego gruntu.
    Mimo że nieujarzmiony jest czas,
    można z niego wybrać mniej smutku.


    Wnoszę to z własnego doświadczenia...

    OdpowiedzUsuń
  2. Niczego nie mam zamiaru unikać i nie unikam, a to co tu widać zależy od tego co świat pokazuje. Jeśli uznałeś, że za dużo smutku to znaczy mniej więcej tyle samo, co że za dużo smutku świat serwuje.... Czasami może nie wszyscy to zauważają i warto przypominać? Może ktoś dostrzegając spróbuje go stworzyć bardziej wesołym? a może tych "ktosiów" będzie więcej i radość większa dla wszystkich?
    Jak pożyjemy to zobaczymy ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozwodniłaś moje słowa
    chluśnięciem na cały świat,
    a ja powtórzę od nowa;
    na spłachetku gdzie rośnie kwiat,

    tuż za mostkiem mieszka serce,
    w tej małej przestrzeni
    kiełkuje smutek w poniewierce
    i rośnie radość pośród czerwieni.

    To kolor miłości,im więcej go w dłoniach
    tym mniej smutku któremu rozszerzysz palce
    bo czerpiemy pomieszane.

    OdpowiedzUsuń
  4. i w zasadzie trudno mi nie przyznać Ci racji,ale....
    od każdej reguły są większe czy mniejsze wyjątki ;)
    Miło, że zaglądasz i zostawiasz piękne słowa. Dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ktoś tu zagląda? - rzeczywiście,
    zwróciłaś mi na to dopiero Ty uwagę.
    Jakbym znał z grubsza tą postać,
    niewiele mnie przypomina - pierzchnie,
    znika,wraca zmienia postawę.

    Kiedy powróci w realną materię,
    miast pióra w dłoń wkłada czyn,
    Nie doszukuję się związku,
    wolny ja, wolna myśl,wolne dłonie,
    rozpuszczony,bez wędzidła wierzchowiec.
    To najlepsza dwoistość natury,
    zaprzeczenie noweli Louisa Stevensona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ojojoj....
      czytam, czytam, czytam....
      lepsze to niż tańce ;)
      jak widać Stary Rok mija w dobrym towarzystwie.
      Jestem pewna, że to dobra wróżba na przyszły, ten zbliżający się właśnie Nowy Rok czego nam wszystkim życzę :)
      No i, żeby ten Nowy nie zapomniał zabrać ze sobą wystarczającej ilości powodów do radości i wielu uśmiechów dla wszystkich :)

      Usuń
  6. Mam takie zdanie o wszelakich życzeniach na Blogach,jest to zdanie również o przesyłaniu sobie wirtualnych (dla przykładu) kwiatów.

    Nie ma to nic wspólnego z okresem przesyłania kartek pocztowych na różną okoliczność,kiedy atrament znaczył naszej ręki ruch ,z niewidocznym ruchem warg a często i koniuszkiem języka radośnie naśladującego zawijasy liter, a już zupełnie nie ma w tym żadnej elegancji przypominającej bilecik wpięty w bukiet żywych kwiatów dostarczonych przez posłańca.

    Bezduszne,banalne,bezpłciowe,bez zapachu,bez serca, a co najokropniejsze bez odrobiny poza banalnego słowa.
    Jakby ludzie zapominali języka,nie mieli gustu nie umieli pokazać tego że mają coś więcej do powiedzenia.Nie pozwalają wychynąć na moment duszy by adresatowi dać coś więcej niż skomplikowaną,nieznaną im technikę bitów dwójkowego zapisu.

    Jaki będzie Nowy Rok? Oby każdego cieszył bardziej niż mijający ( tak oględnie powiem), a będzie taki jak go uformujemy dla siebie i drugich.
    :o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dużo prawdy w tym co piszesz, ale ja nawet w czasach kartek i długopisów jedyne co byłam w stanie zrobić to kupić kartki i je wypisać, a na wysłanie zawsze zabrakło czasu ;)
      A teraz skoro od nas zależy formowanie to trzeba się wziąć za robotę i zacząć tworzyć. Ja zaczęłam Nowy Rok od testowania starego obiektywu Helios na niezadowolonych członkach rodziny dopóty, dopóki członkowie się całkowicie nie zbuntowali a mi ręce i oczy nie wysiadły na dobre.
      Efektów pewnie wielkich nie będzie, ale początek za to już był, więc pewnie i cały rok minie na kolejnych poszukiwaniach i testach :)

      Usuń
    2. To że nie wysyłałaś kartek można pominąć w tym co mam na uwadze. Gdybyś podglądała uroczą osobę najchętniej chowającą buzię za maską np. wenecką,piszącą wywijasy liter ,i gdybyś zwróciła uwagę na mimikę i ruch koniuszka języka naśladującego drogę pióra przy tej czynności ,i gdybyś miała mój charakter, to wprowadziłabyś się w wesoły teatralny nastrój.Ja tak postępuję , puszczam wodze mojej fantazji i nie stosuję żadnych hamulców, niech się rozkoszuje wszystkim tym na co ma ochotę. Jeżeli tekst pisała kobieta to tym lepiej, bo tylko wówczas otwieram fantazji wierzeje.
      Zatem wystarczy samo to że napisałaś kartkę, własną fantazją możesz się również rozgrzeszyć za oszczędność na znaczku.Takie rozgrzeszenie również ma umocnienie kanoniczne i jest ważne. ;o))
      Helios, wszystkie moje Zenity mają te obiektywy, już nimi nie fotografuję. To niezłe szkła.Rosyjska optyka nie była gorsza od niemieckiej.Na pewno wiesz co chcesz osiągnąć przy stałym ognisku układu soczewek.
      Pamiętaj o mimice, to lepsze od przekleństw podczas złych efektów .
      ;o)))

      Usuń
    3. Ha :) nie wysyłałam nie z racji skąpstwa i oszczędzaniu na znaczkach, bo znaczki miałam kupione wraz z kartkami, ale za leniwa chyba byłam ;)albo za daleko na pocztę było.... sama nie wiem co było bardziej uciążliwe :)
      a to wyciąganie jęzora, to znam z autopsji. Do tej pory wyciągam, ale już nie przy pisaniu kartek tylko w trakcie innych produkcji i zamyśleń :-D
      Natomiast co do wodzy i fantazji to moja fantazja niestety nigdy w wodze ubrać się nie dała, zawsze chodzi własnymi ścieżkami gdzie jej nic nie ogranicza. Lubi przestrzeń i powietrze, lubi być sama sobie sterem i okrętem. Czasami nawet mnie zaskakuje chociaż po tylu latach powinnam już się przyzwyczaić do niej ;)

      A co do obiektywów.... To się staje moim kolejnym konikiem ostatnio. Na razie mam Heliosa chociaż chciałam jeszcze innego bo 85mm. No ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma ;) teraz planuje zakup Jupitera. Skoro już zainwestowałam w przejściówkę z 4/3 na M42 to będę szukać wszystkich dostępnych staroci które zaspokoją moje gusta. Niestety Zenita nigdy się nie doczekałam chociaż o nim marzyłam. Miałam tylko krótki czas Cmena8, ale tam obiektyw był na stałe. Dożyłam na szczęście czasów, kiedy kilka swoich zachciewajek z młodości udaje mi się skosztować. I to mi w zasadzie już teraz wystarcza :)

      Usuń
    4. To Ci powiem,że cmena-8 miała rozjaśniony obiektyw i robiła świetne zdjątka w kolorze.Wprawdzie ta analogowa technika wymagała myślenia(ekspozycja), bo tak papier jak i odczynniki nie były tanie.
      Bezwarunkowo należało mieć światłomierz.
      Jako berbeć zaczynałem od Drucha,potem przesiadłem się na antyczny Kodak z harmonijką itd..
      Muszę wspomnieć o czarownym miejscu jakim była ciemnia, wywoływanie błon w ręku w kuwecie bo koreksów jeszcze nie było.

      Fotki kolorowe z tamtego okresu, po latach nie nadają się do oglądania.

      Usuń
    5. Nigdy nie miałam światłomierza, nie miałam nawet na wywołanie naświetlonych filmów. Tylko pojedyncze zdjęcia zostały zrobione. Wtedy jeszcze za młoda byłam i bez własnych pieniędzy, ale aparat ten lubiłam i to przez niego po 20 latach wymusiłam kupno innego :)
      Wychodząc z założenia, że nic nie dzieje się bez celu i nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło to muszę stwierdzić, ze tak jak się stało, to dobrze się stało !!

      Usuń
  7. Uzupełnienie
    "ziękuję za odwiedziny i każde słowo..."

    Nie byłoby odwiedzin i słów tutaj pozostawianych gdyby nie było pięknych "Jasnych Wrzosów" i przypadkowego tam z Tobą spotkania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ponoć światem rządzi przypadek, ciekawe tylko kto rządzi przypadkami ;)
      Ja zawsze wychodzę z założenia, że nic nie dzieje się bez celu... :)

      Usuń
    2. Przypadkiem rządzi Architekt od przypadków.. :o)

      Usuń
    3. Musi Ci ten Architekt mieć wyjątkowo wielką wyobraźnię ;)

      Usuń
    4. Też tak myślę że ma wyjątkową wyobraźnię,właściwą Architektowi.
      Może dlatego stanowi sobą drogowskaz pomiędzy głazy z meandrami życia, określając wektor i kierunek, ale też sposób podążania mimo kaleczenia stóp by dojść do celu z pominięciem Czyśćca ?

      Usuń
    5. i jak życie pokazuje i tak niewielu słucha dobrych Architektów i woli budować po swojemu.... Taki świat, tacy ludzie. Najlepiej smakuje owoc z zakazanego drzewa ;)

      Usuń
  8. Owoc z zakazanego drzewa zerwany kiedy dojrzały, wtapiasz się w niego,chłoniesz miąższ wilgotnym życiem znaczony.

    Wiatr liściem porusza,pewnie z pragnienia,zawsze tylko owiewał to zakazane, bez możliwości doznań stymulowanych spierzchnięciem.
    Sad pełny miłosnych gruszek,na stoku winnym jędrny owoc wina, odwracam głowę w stronę rzeki, a tam zakochany w niej zamek też ma marzenia,tylko Loara jakaś taka senna,jakby na świat obojętna...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.youtube.com/watch?v=CewC43MwIJQ

      Madziu, w czapce niewidce (niezalogowany) na dobry dzień zostawiam pomysł Tezeusza, trafisz po nitce.. ;o)
      Uśmiechnij się, proszę.

      Usuń
    2. Paul Verlaine - Vicente Monera "Chanson d'automne"

      ;o)

      Usuń
    3. usłyszałam pierwsze dźwięki i głosy....
      Teraz nie wiem kiedy wrócę tutaj. Najpierw muszę podelektować się tym to co podrzuciłeś :)

      Usuń
    4. niczym pająk, gęstą sieć utkałeś. zaplątałam się w jej nici próbując dotrzeć do wszystkich źródeł. Pochłonęły mnie krajobrazy i dźwięki tych miejsc na sieci rozwieszonych....
      Nie dotarłam jeszcze wszędzie, ale czas (na tan czas) mnie nagli bo psinka czeka na pieszczoty i towarzystwo, bo trzeba odwiedzić kogo trzeba i wyprosić co potrzeba...
      Pewnie powędruję dalej za nitkami jak już wrócę, ale to będzie czas, kiedy grzeczne dzieci już śpią ;)
      Na chwilę obecną dziękuję za pozwolenie i wpuszczenie do pajęczego Pałacu :)

      Usuń
  9. troszkę dłużej pobuszowałam po pajęczym Pałacu przez tyle czasu zasnutym gęsta pajęczyną nie do przebrnięcia...;)
    Ileż tam skarbów ukrytych, jakie piękne słowa, obrazy i myśli, a wszystko to.... to atmosfera jaka w nim panuje.
    Bardzo mi się ten Pałac spodobał. Jeszcze raz dziękuję za zezwolenie na zwiedzanie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie rozumiem słów ; "dziękuję za zezwolenie na zwiedzanie :)"

    Nigdy by mi nie przyszło do głowy dziękować wchodząc do jakiejkolwiek galerii,a bywam w wielu, lub wchodząc do sklepu,pubu z kiepskim angielskim piwem,do przedsionka muzeum w którym poustawiano kopie wielkich dzieł, i w inne upublicznione miejsca, chociażby jak Blog - gdzie nie ma zastrzeżeń w postaci informacji; "tylko dla białych","tylko dla Hindusów", "tylko dla fanów doktryn Marksa Engelsa Lenina Stalina i tym podobnych "wielkich"tego świata".
    Skoro nie ma takich zastrzeżeń to uważam, że jest to zbyteczne, by nie wyrazić się bardziej obcesowo.Skoro w Blogu jest miejsce na komentarze, to musiałbym u kogoś prosić za każdym razem o pozwolenie skomentowania czegoś co mnie zainteresowało.
    Oceniam to( skomentuj)jak zaproszenie bez zbędnych słów,b ez fałszywej netykiety. To gwoli wyjaśnienia mojego postępowania i mojego poglądu , i nie znaczy to ze jest mi obca kultura. Bodajby każdy taką dysponował jaką ja posiadam.

    Cieszę się, ze zawitałaś do jaskini złych mocy w której nie ma drzwi tylko przewiewna pajęczyna,tak dla ozdoby. Przewiewna pajęczyna bo zawsze umożliwia dostarczanie świeżego powietrza, które jest mi niezbędne do życia; o))

    Uśmiecha się, bo nic tak nie zdobi mądrą kobietę jak uśmiech.

    Ponieważ wysoko oceniam Ciebie Madziu, to jeszcze Ci wyznam to,że świeże powietrze
    każdy błazen (w tym i ja) bardzo sobie ceni.To zjawisko doceniania świeżego powietrza historycznie udukumentowane rozpoczęło się na dworze Zygmunta Starego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ech.... dużo wyjaśnień a ja za chwilę muszę znów wylecieć na swojej miotle i załatwić co trzeba. Jak wrócę w czas to może i wyjaśnienie napiszę ciut dłuższe, a i do Pałacu zajrzę jeśli sen mnie nie zmorzy :)

      Usuń
    2. Widzisz....
      jakże mogłabym nie dziękować, skoro od tak dawna próbowałam pałac zwiedzić, a tam ciągle drzwi na 10 zamków zamknięte były?
      zawsze komunikat głosił, że niedostępny, nie ma pozwolenia czy jakoś tak...
      W sytuacji, kiedy ktoś cię trzyma na mrozie i w deszczu, czy w słońcu i mgle pod zamkniętymi drzwiami i nagle, kiedy już nie czekasz na otwarcie, te drzwi Ci szeroko otwiera to co? nie podziękowałbyś?

      Usuń
  11. Może to jakas techniczna awaria miała miejsce? - muszę posprawdzać w ustawieniach. Jeden jedyny raz zasunąłem kamieniem otwór,dość dawno temu, bo jakieś czarcie moce szukały być może darmowego żeru pozostawiając po sobie śmieci.

    OdpowiedzUsuń
  12. To Wy tak tu gadu,gadu, a ja nieświadom hen... Jakże miło Was tu spotkać, piękne miejsce na pogawędkę. Poczytałem, sama przyjemność. Pozdrawiam jak zwykle niezwykle... :)

    OdpowiedzUsuń

dziękuję za odwiedziny i każde słowo...