2 stycznia 2016

Ruszańce berberysowe cz.1

magda.h-m - ruszańce berberysowe1
magda.h-m - ruszańce berberysowe2
magda.h-m - ruszańce berberysowe3
magda.h-m - ruszańce berberysowe4
magda.h-m - ruszańce berberysowe5
Ruszańce (i nie tylko ruszańce) to moja nowa (tutaj) choć dość stara zabawa (uciekające krajobrazy np.) i poszukiwanie innych efektów na przedstawienie rzeczywistości, w sposób mniej rzeczywisty. Ten realny i do cna prawdziwy nie zawsze mnie zadowala, a czasami po prostu tylko dla odmiany, bo monotonia mnie nie inspiruje i nie bawi ;)

12 komentarzy:

  1. Pasjonował mnie kiedyś ruch zatrzymany w kadrze. Nieco inaczej postrzegany, głównie w rzeźbie, stąd moje dziwne zachowania kiewdy bywam w miejscach gdzie zgromadzono wielkie dzieła wielkich mistrzów. Chodzę wokół obiektu i trzaskam migawką,dopiero w domku analizuję i dostrzegam to co umyka przy bezmyślnym gapieniu się na dzieło kiedy się przechodzi obok. Cóż, ludzie mają różne pomysły, mój określam bzikiem w około.. ;o)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ruch też mnie fascynuje w każdej postaci, ale zwykle nie sam ruch wpływa na to co robię. Tak szczerze mówiąc to wszystkie moje poszukiwania i próby związane są z próbami "odnalezienia ukrytego".... To określenie teraz mi wpadło do głowy, ale chyba w miarę dobrze określa co mam na myśli. Jeszcze się nad nim zastanowię ;)
      Ty fotografujesz rzeźby z każdej strony, a ja np. kiedykolwiek bywam na wakacjach czy w podróży czy innym miejscu do którego wiem, ze raczej już nie wrócę fotografuję wszystko z każdej możliwej strony i tak powstał taki mój osobisty pamiętnik fotograficzny pod nazwą "autobusowe migawki". To efekt tego, że te miejsca, które ludziom pokazują znają niemal wszyscy, a te, które ja chciałabym sfotografować mija się jeżdżąc autobusem i nikt się przy nich nie zatrzymuje. To jeden powód, a drugi to taki, że każda wycieczka, każdy długi spacer, zwłaszcza w cieplejszych krajach sprawia, iż przestaje dostrzegać i widzieć cokolwiek ze zmęczenia. To dlatego pstrykam wszystko dookoła, żeby kiedyś w domu,. jak już odpocznę móc zobaczyć, gdzie ja w ogóle byłam. Z wielu tych męczących wycieczek mało co pamiętam, i gdyby ktoś mi powiedział że tam byłam i na to patrzyłam to mogłabym się wyprzeć nie kłamiąc, ale fotografie pokazują że pamięć nie jest doskonała, i nie tylko pamięć.... bo często nie zauważamy rzeczy ważnych czy ważniejszych czy choćby ciekawszych tylko, skupiając się wyłącznie na tym, na co ktoś próbuje zwrócić naszą uwagę. Czyli mamy coś podobnego :)

      Usuń
    2. Dla podobnych powodów o jakich piszesz bywam ( dla przykładu, wymienię tylko
      Victoria and Albert Museum) wielokroć, na dodatek o różnych porach dnia ze względu na światło i cień. Jak widzisz nie brak dziwaków z aparatem foto w ręku.
      Bardzo rzadko demonstruję ogółowi moje spojrzenia za pośrednictwem matrycy na obiekt. Jest tylko jeden tego powód. Otóż musiałbym do każdej fotki dodać moją wizję powstawania dzieła. Widzę wówczas dłuto i pobijak w ręku Mistrza, słyszę jego oddech, staram się odgadnąć jego myśli, jego intymność nieopatrznie zaznaczoną w dziele. I takie tam wariactwa które pod moją czapką znalazły sobie bezpieczne gniazdo. Więc żeby nie płoszyć tego co w gnieździe i nie wystawiać na razy durniejszych ode mnie, to mam to wszystko w sercu i tuż obok zawite w dyskietce CD.
      Za przyczyną takich jak ja, nie dających się tolerować pośrud możnych w myśl prześwietną, powstało zapewne zawołanie 'świat zwariował'. ;o)

      Usuń
    3. No cóż.... masz szczęście, że możesz odwiedzać takie miejsca i wtedy kiedy chcesz. Może powinieneś dwukrotnie częściej dziękować Opatrzności?
      Jednak myślę, że Twoje obawy przed demonstrowaniem są trochę na wyrost. Zawsze będą tacy co zrozumieją (zwykle nieliczni) i tacy, którzy wszystko uznają za szmelc.... Ludzie się tak po prostu podzielili, ale to nie powód, żeby tym nielicznym nie pokazać :)

      Usuń
    4. To nie są obawy, to moje widzimisię.. ;o))

      Usuń
    5. no skoro widzimisię to zupełnie zmienia postać rzeczy i takie misie to rozumiem i toleruję ;)

      Usuń
    6. Liczyłem na taką tolerancję , zważywszy ne serce przepełnione czymś tak ulotnym

      jak dobre kobiece w guście perfumy C C. ;o)

      Usuń
    7. Tych akurat perfum nie używam, widać cudze serce Ci zapachniało ale nie jestem zazdrosna ;) serce to serce.... każde równo ważne jeśli wielkie i dobre :)

      Usuń
    8. Cóż, nie utrafiłem w perfumy, widocznie bełt miał złe opierzenie albo cięciwa zadziałała nie w jednej płaszczyźnie z konstrukcją łuku..Że też taki wybrakowany łuk mi się trafił, oddam go w sklepie i wymienię na jakąś dmuchawkę. ;o))

      Usuń

dziękuję za odwiedziny i każde słowo...