Cześć!
To ja, Mika...
To ja, Mika...
W czerwcu skończę 15 lat, a więc jestem już troszkę stara.
Przez cały czas pilnowałam zakładu razem z moim bratem Barym.
Teraz, chociaż bardzo się staram, już tak dobrze jak kiedyś nie potrafię.
Jakieś choróbska mnie dopadły i ciężko mi z nimi.
W czwartek był u mnie pan doktor i zrobił mi EKG.
Bardzo się bałam kiedy go zobaczyłam ponieważ niedawno był u mnie i pobierał mi krew. To mnie mocno zabolało. Teraz kiedy go zobaczyłam, skuliłam się ze strachu, ale pani poprosiła go, żeby mnie nie kłuł już igłą więc na EKG się skończyło. Nie było tak strasznie jak poprzednio, ale jednak miło nie było...
Coraz trudniej mi chodzić i już nie chce mi się zbytnio jeść.Jednej nocy się trochę dusiłam i pani się bardzo przeraziła, dlatego go znowu wezwała.
Pan doktor powiedział, że oprócz tych bolących stawów i guzów, mam bardzo chore serduszko.
Pani kupiła mi tabletki na serduszko i witaminki, żeby mi było łatwiej, ale myślę, że to już niewiele pomoże. Będę chyba niedługo musiała zostawić tu swoją panią. Nie wiem czy się na mnie nie pogniewa, ale wiem, że na pewno będzie jej bardzo smutno i pewnie długo będzie płakać bo ona nie lubi być sama, tak jak ja...
Czuję jednak, że już niedługo pójdę dalej, do psiego nieba, ale wiem też, że tam czeka już na mnie mój braciszek Bary. On poszedł do nieba pierwszy, jesienią, chociaż przez 14,5 roku nie rozstawaliśmy się nigdy ani na chwilę....
Niedługo znów będziemy razem i już na zawsze....
Coraz trudniej mi chodzić i już nie chce mi się zbytnio jeść.Jednej nocy się trochę dusiłam i pani się bardzo przeraziła, dlatego go znowu wezwała.
Pan doktor powiedział, że oprócz tych bolących stawów i guzów, mam bardzo chore serduszko.
Pani kupiła mi tabletki na serduszko i witaminki, żeby mi było łatwiej, ale myślę, że to już niewiele pomoże. Będę chyba niedługo musiała zostawić tu swoją panią. Nie wiem czy się na mnie nie pogniewa, ale wiem, że na pewno będzie jej bardzo smutno i pewnie długo będzie płakać bo ona nie lubi być sama, tak jak ja...
Czuję jednak, że już niedługo pójdę dalej, do psiego nieba, ale wiem też, że tam czeka już na mnie mój braciszek Bary. On poszedł do nieba pierwszy, jesienią, chociaż przez 14,5 roku nie rozstawaliśmy się nigdy ani na chwilę....
Niedługo znów będziemy razem i już na zawsze....
Mikusia1 |
Mikusia2 |
Mikusia3 |
Mikusia4 |
Mikusia nie odchodź, błagam. Wiem jak to będzie bardzo bolało Twoją Panią, gdy zostawisz ją samą.
OdpowiedzUsuńOdejścia moich merdających przyjaciół zawsze były bolesne,bolesne są nadal wspomnienia o nich.
OdpowiedzUsuń*
Obecnie
Miś wyrzucony z samochodu trafił do mnie i mieszka ze mną,drugie małe serduszko z ogonkiem jak na jamniczkę przystało rozporządza Miśkiem i mną.
Oboje kiedy patrzą mi w oczy okazując swoja miłość i wierność wówczas się rozklejam...
Nie wiem co mógłbym więcej tu napisać..
jakie poczciwe spojrzenie.
OdpowiedzUsuńDziękuję Wam wszystkim kochani :)
OdpowiedzUsuńMikusia to naprawdę cudowny pies. Wyjątkowy pod każdym względem.Pomimo tego, że jest bardzo wrażliwa i strachliwa, bardzo dzielnie znosi swoje życie i dolegliwości. Nigdy się nie skarży, nigdy nie buntuje chociaż potrafi tak prosić o chwilkę czułości i możliwość bycia z człowiekiem w każdej sekundzie, że serce pęka na pół kiedy trzeba już wyjść...
Leki zaczęły chyba działać i przynoszą widoczne efekty, ale i tak funduje mi huśtawkę emocjonalną kilka razy dziennie bo jednej chwili prawie wchodzi na człowieka z radości, merda ogonem i obiega radośnie dookoła, a za jakiś czas kładzie się zmęczona, albo zasypia tak twardo, że trudno ją dobudzić do podania leku :(
Mimo wszystko mały promyczek nadziei się pojawił. Teraz przynajmniej już nie ma takich sporych napadów duszności i widocznych objawów niedotlenienia.
Czasem sobie myślę, że Ona to robi dla mnie, jakby chciała mnie podtrzymać na duchu i stara się żyć za wszelką cenę. Kocham ją za to jeszcze bardziej. Gdybym mogła ją wziąć do domu to z pewnością spałaby ze mną w jednym łóżku, albo to ja poszłabym na posłanie a Ona do mojego łóżka. Całkowicie mną zawładnęła swoją miłością, oddaniem i wdzięcznością za wszystko....
Boa tarde, o amigo é lindo e amigo, certamente que foi de uma enorme dedicação a quem o tratou bem, todo o animal tem o direito à sua dignidade até à sua morte natural, ele faz parte da família e deve ter todo o apoio até ao ultimo dia, é assim que procedo com os meus amigos animais.
OdpowiedzUsuńAG